BizMentor

Biznes

Kryzys w branży IT | Prognoza na 2023 według CEO Software House | BizMentor

Kryzys, kryzys, kryzys w branży IT. Bardzo dużo ostatnio o tym słychać, dużo się o tym mówi. Ja dzisiaj postanowiłem zabrać głos w tej dyskusji. Myślę, że jest masa fajnych informacji na rynku na ten temat, ale jest też bardzo dużo spekulacji. Dlatego chciałem Cię dzisiaj trochę uspokoić, trochę opowiedzieć o tym, jak sprawa wygląda od kuchni, z punktu widzenia firm, które z technologią pracują i przede wszystkim osoby, która w branży już jest wiele, wiele lat.

Rynek popandemiczny

Aspektów rozpoczynającego się kryzysu jest bardzo dużo. Ja chciałbym się skupić tak stricte na branży IT. Będą więc praktyczne, operacyjne informacje stricte z tej branży i głównie z punktu widzenia firm z Polski. Cofnijmy się na chwilę do pandemii, te dwa lata temu plus i zastanówmy się jaki wpływ tamta sytuacja miała właśnie na branżę IT. Moim zdaniem, najbardziej w kontekście ekonomicznym dało się wtedy odczuć zamrożone i utrudnione łańcuchy dostaw. Czyli użytkownik, klient końcowy w większej części z krajów wysoko rozwiniętych, bo to właśnie te kraje są głównymi klientami firm technologicznych z Polski, pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna odczuł, że nie ma czegoś dostępnego na wyciągnięcie ręki. Że zakupienie danego produktu, który jest mu albo bardzo potrzebny do życia, albo trochę, albo w ogóle (do tej pory każda z tych kategorii była bardzo łatwa do zaspokojenia) jest znacząco utrudnione. To z kolei wpłynęło na myślenie i sposób zachowania użytkowników, klientów. Bo już na drugi plan zeszło to, w jaki sposób można usługę czy produkt nabyć, a wcześniej to było bardzo ważne. Ludzie narzekali “a bo ta aplikacja nieładna, bo nie ten user experience, bo za dużo razy muszę kliknąć”. A nagle się okazało, że cała uwaga klienta skupiła się na samym produkcie. Wszystko dookoła oczywiście pozostało w jakimś stopniu istotne, ale już nie tak jak wcześniej.

Rynek inflacyjny i wstrzymanie inwestycji

Zastanówmy się co się dzieje teraz. Takim głównym tematem dookoła całej sytuacji związanej ze zbliżającym się kryzysem jest inflacja. Co to jest inflacja? Spadek wartości pieniądza w czasie. Czyli za te pieniądze, które mamy dzisiaj, jutro już kupimy mniej. A w jaki sposób to ponownie oddziaływuje na tego użytkownika, klienta? On znowu się zastanawia “kurczę, czy mnie w ogóle stać na ten produkt? Czy on jest dla mnie dostępny?”. To jest w pewnym sensie powtórzenie tej sytuacji z okresu pandemii. Wtedy produkt nie był fizycznie dostępny, teraz może nie być dostępny finansowo. A nawet jeśli jest, to i tak te wszystkie głosy dookoła. To jak bardzo zbliża się, jak duży zbliża się kryzys powoduje, że nawet jeżeli kogoś stać, to zaczyna się zastanawiać czy to na pewno jest dobry pomysł, żeby teraz taki produkt kupować. Więc jakby sumując te sytuacje, które wydarzyły się niedaleko od siebie w czasie umacnia się świadomość tego, co jest tak naprawdę dla mnie ważne i czy ja na pewno tego konkretnego produktu potrzebuję. Więc zwróć uwagę co się dzieje. W sytuacji pandemii niedobór produktów, z psychologicznego punktu widzenia klienta powoduje, że ceny tych produktów idą do góry, Bo oczywiście popyt przewyższa podaż. Pojawia się bardzo dużo miejsca na spekulację. Pojawia się miejsce na to, że ludzie na przykład kupowali samochody, tylko po to, żeby za pół roku odsprzedać opcję na to nowe auto komuś innemu. A tak naprawdę nigdy tym autem jeździć nie chcieli. Kwitnie tego typu rynek. Ale znowu u ludzi wytwarza się bariera ochronna, zapala czerwona lampka – czy na pewno to jest dobry moment na zakup tego produktu? Czy ja na pewno tego produktu w ogóle potrzebuje? No i teraz ta sytuacja związana z inflacją jeszcze to uczucie potęguje. A z punktu widzenia rynku, jeżeli konsumenci myślą w ten sposób, czyli następuje wstrzymanie, takie defensywne podejście do zakupów, no to producenci różnego typu dóbr, towarów, dostawcy usług zaczynają się zastanawiać “ok, to czego ten nasz konsument potrzebuje?”. Bo może niekoniecznie potrzebuje kolejnej innowacji, może niekoniecznie potrzebuje, żeby nasz produkt nabyć w jeszcze ciekawszy sposób. A może on po prostu potrzebuje tego produktu dostarczonego na czas, w ogóle dostarczonego, a może potrzebuje go taniej? Więc zwykle takie zahamowanie zakupów na rynku powoduje zahamowanie również inwestycji. W związku z czym, patrząc na cały łańcuch, nazwijmy to pokarmowy, firmy z zakresu technologii są dość daleko w kolejce. Są praktycznie na końcu, dlatego że IT jest taką powiedzmy branżą wtórną. IT nie istnieje bez innych branż. IT zawsze operuje w ramach jakiejś domeny, w jakiejś branży. W medycynie, finansach, w retailu. Jeżeli firmy, które w tych branżach operują, mają ten fizyczny produkt, dostarczają te corowe usługi, dobra, widzą takie zahamowanie i sami hamują inwestycje, no to pierwsze co odcinają to m.in. inwestycje w nowe technologie. Takie innowacje, które miałyby na celu poprawienie jakości obsługi klienta, wyróżnienie się na rynku. Oni wtedy będą myśleć o innowacjach kosztowych, optymalizacji kosztów tak w ogóle. Będą myśleć o wejściu na nowe rynki albo opanowaniu jakiejś niszy, której do tej pory nie mieli, albo w której byli słabo obecni, a widzą w niej przyszłość. Więc będą myśleć w bardzo bazowych kategoriach i będą w dużej mierze odcinać te inwestycje, z których żyją właśnie firmy technologiczne.

Sytuacja w USA i obcięte środki funduszy inwestycyjnych

Do tego zastanówmy się chwilę nad sytuacją, która dzieje się teraz w Stanach Zjednoczonych. Która jak się okazuje ma ogromny wpływ również na Europę i dalej na Polskę. Dlatego że w Polsce jest bardzo dużo firm software’owych, które ze Stanami współpracują. Ich klienci są w tym momencie narażeni na potężny kryzys. Stany to jest ogromny rynek i ogromna kumulacja kapitału. Jest tam bardzo duże zagęszczenie funduszy inwestycyjnych. Jedno z największych skupisk gotówki na świecie. I teraz te fundusze inwestycyjne inwestują w dużym zakresie w startupy. Przez ostatnie lata to były góry złota. Było bardzo dużo stosunkowo taniej gotówki na rynku, więc łatwo było inwestować, często przeinwestowywać w masę startupów. Bo te pieniądze po prostu były, dość łatwo się zwracały. To dlatego że rynek był bardzo chłonny, ludzie mieli pieniądze i chętnie je wydawali. Weszliśmy jednak właśnie w nowy okres. I co się dzieje? Fundusze inwestycyjne, przedstawiciele tych funduszy już parę miesięcy temu zapowiadali, że inwestycje będą obcinane. Dzisiaj się szacuje, że te przyszłe inwestycje zostały już obcięte o ponad pięćdziesiąt procent. Spójrzmy na to z punktu widzenia startupu, który o te pieniądze zabiegał w kolejnej rundzie inwestycyjnej. Startup jest firmą, która jeszcze nie stoi na nogach. Jest totalnie zależna finansowo od inwestorów i masy innych rzeczy. To jak startup działa to jest taka obietnica tego, gdzie wyląduje do kolejnej rundy. Zbliża się kolejna runda inwestycyjna, kolejne zebranie kapitału z rynku, no i obiecujemy, że dolecimy jeszcze wyżej i jeszcze wyżej. No i w tym momencie zarządzający funduszami inwestycyjnymi powiedzieli “Drogie startupy, koniec zabawy. Już nie lećcie wyżej, teraz skupcie się na tym, żeby zoptymalizować Wasze operacje, żeby zoptymalizować koszty. Dlatego że już więcej tych pieniędzy nie będzie”. Oczywiście będą, ale dużo mniejsze. No i startupy zaczęły optymalizować swoje operacje i m.in. zaczęły globalnie zwalniać, czyli #layoffs. Polecam pośledzić sobie ten hashtag. Bardzo dużo tam informacji we wszystkich serwisach, portalach społecznościowych. Powstała taka strona, która kumuluje, zbiera informacje na temat tego które firmy ile osób pozwalniały – layoffs.fyi . W tym momencie to już dziesiątki tysięcy zwolnień globalnie.

Czy to jest kryzys w IT?


A teraz zastanówmy się chwilę czy to rzeczywiście oznacza kryzys w branży IT. Rozmawiałem z masą firm, z masą osób w ostatnim czasie. Zaznaczę, że mam dostęp, fantastyczną możliwość porozmawiać na ten temat z przedstawicielami, zarządzającymi, właścicielami małych firm, małych agencji i bardzo dużych firm. Przekrój rynku widzę dość szeroko. I to, co rzuca mi się w oczy, to są dwa trendy:

Pierwszy to jest trend związany właśnie ze startupami. Czyli skończył się tani pieniądz na rynku, skończyło się finansowanie, więc startupy zaczęły już trochę niżej celować. No i pierwsze co obcinają, to zewnętrznych dostawców. Później się przegrupują, przemyślą, może do tego wrócą, może nie. Na pewno się dużo w tym obszarze pozmienia. Natomiast rzeczywiście “beneficjentami” tej straty, tego kłopotu są firmy dostarczające usługi programistyczne. No i w Polsce jest oczywiście masa takich firm i masa tych firm dostarcza usługi do Stanów Zjednoczonych, które w tym momencie są newralgicznym rynkiem w kontekście stabilności biznesu.

Drugi trend jest związany z kolei z Software House’ami, które dostarczają usługi dla startupów w modelu body leasing. Mamy przynajmniej kilka rodzajów Software House’ów. Mamy te, które dostarczają konkretne, dedykowane, szyte na miarę produkty cyfrowe. Ale mamy też agencje staffingowe, które po prostu robią outsourcing ludzi, którzy z kolei pracują przy takich produktach cyfrowych, jednak już po stronie klienta. W Polsce mamy masę właśnie tego typu agencji staffingowych, chociaż bardzo często siebie też nazywają Software House’ami. No i właśnie tego typu agencje rzeczywiście pierwsze dostaną po tyłku. Dlatego że jeżeli ich klient, czyli ten startup, który jest narażony na wspomniane obcięcie finansowania, obcina również usługi, które kupuje od swoich dostawców. I tu właśnie taka agencja nagle się dowiaduje, że ma dwadzieścia osób bez komercyjnego projektu. I                                      co tu robić? Zwalniać? No taki dwudziesto-osobowy zespół, który siedzi w tym momencie na tak zwanej ławce, to jest czysty koszt dla firmy. Duże obciążenie finansowe dla agencji. Tutaj marże są znacznie niższe niż w przypadku sprzedaży produktu cyfrowego w modelu typu SaaS. No i się zaczyna. Ktoś zwalnia, no to już rynek o tym mówi. “A w tej firmie jest źle!”, no i się robi jeszcze gorzej. Ktoś nie chce z nimi współpracować, bo są niepewni. “A to kryzys!”. I to wszystko się napędza.

Samonapędzająca się przepowiednia

Dochodzę do tego miejsca, gdzie chcę powiedzieć, że kryzys jest taką no może nie samospełniającą się, ale w tym wypadku samonapędzającą się przepowiednią. Dlatego że im więcej się o tym mówi, im więcej słyszymy, że właśnie tego typu ruchy się dzieją na rynku, tym bardziej sami sobie dopowiadamy, że idzie kryzys. Wtedy znowu nie będziemy wydawać, przyhamujemy zakupy czy to firmowe czy prywatne. I to wszystko się tak strasznie nakręca. Natomiast czy to rzeczywiście jest kryzys? Dochodąc do sedna sprawy. Ja bym tego kryzysem nie nazwał. Zbliża się potężna zmiana na rynku, to jest nieuniknione, ale technologia zawsze będzie potrzebna. I nadal jest tak, że ludzi, którzy technologię tworzą, dostarczają jest znacznie mniej, niż potrzeba. To co się wydarzy, to na pewno potężne przesunięcia na rynku, bo pamiętajmy o tym, że są firmy, które dostarczają oprogramowanie w postaci np. gier i rozrywki. Tworzą produkty, które nie są aż tak istotne dla użytkownika końcowego, dla konsumenta. Ale jednak są też firmy, które tworzą oprogramowanie, tworzą rozwiązania dla transportu, dla produkcji, automatyzują procesy biznesowe, optymalizują koszty itd. I te firmy najprawdopodobniej przez kolejne lata będą bardzo mocno rosnąć. Na pewno nastąpi też kumulacja kapitału, kumulacja operacji wokół większych jednostek. Więc większe firmy prawdopodobnie szybciej na tym zarobią. Będą  też wchłaniały te mniejsze. Ta konsolidacja rynku technologicznego postępuje i to jest nieuniknione. Także przed nami potężna zmiana na rynku technologicznym, ale ja bym tego nie nazywał kryzysem w branży IT. Bardzo dużo firm w tym momencie zarabia na tej sytuacji. Jest masa firm, które rosną i to znacznie. Które się bardzo dobrze mają i będą się miały jeszcze lepiej przez kolejne lata. Także na spokojnie, nie panikujmy, nic strasznego się nie dzieje. Będą przesunięcia, transfery, połączenia, szczególnie wśród mniejszych firm. Ale to naprawdę nie oddaje całości rynku technologicznego, więc pamiętajmy o tym, żeby do sprawy podchodzić ze spokojem.

Obejrzyj film:

About Przemysław Koper
Avatar photo

Przemysław Koper

W 2014 aplikowałem do Travelex na stanowisko Kasjera Walutowego. Na spotkaniu rekrutacyjnym obecny Prezes Euronetu zaproponował mi stanowisko Team Leadera.

W 2022 dołączyłem do Espeo Sofware, a rok później przejąłem stery firmy jako Prezes Zarządu. Jako lider i hiring manager pracuję już od blisko 10 lat. W tym czasie zrekrutowałem ponad 30 osób na stanowiska i specjalistyczne i liderskie.

Brałem udział w dziesiątkach procesów rekrutacyjnych i setkach spotkań z kandydatami. Zarówno w dużych, jak i małych firmach oraz tych nastawionych na intensywny rozwój, jak i odwrotnie – na stabilność i optymalizację.

Od 2 lat prowadzę program edukacyjny BizMentor, gdzie regularnie rozmawiam z ludźmi szukającymi pracy czy budującymi swoją pozycję na rynku.

Od wielu lat należę do społeczności C-level, jestem w ciągłym, stałym kontakcie z zarządami, managerami, liderami z innych firm, z którymi regularnie wymieniam się wiedzą i informacją. I to daje mi szerokie, kompleksowe rozumienie rynku.

I dokładnie tym się z Tobą dzielę w kursie. Przepis na sekretny sos, ponad 2h konkretnych informacji od kuchni, których nie znajdziesz nigdzie indziej!
poprzedni artykuł
następny artykuł